niedziela, 1 lipca 2012

Rozdział 6


Rozdział 6: Nieproszony gość

Selim obudził się z głośnym krzykiem. Rozejrzał się po pokoju, w którym się znajdował i zauważył, że już nie jest w swojej posiadłości. Niestety nie zauważył nigdzie swojego nowego lokaja, czym trochę się wystraszył. Rozejrzał się dokładniej po ścianach w poszukiwaniu zegarka. Jest! Zegar wskazywał godzinę drugą w nocy. Chłopiec był zdziwiony tym, że obudził się akurat o tej porze. Nigdy wcześniej mu się to nie zdarzało.

- Deidara!!
             
            Cisza…

- Deidara! Gdzie jesteś?
             
             Znowu cisza…

- Deidara, proszę Cię, przyjdź do mnie… To nie jest śmieszne… Boję się…
             
             W domu nadal było słychać tylko Selima. Nie usłyszał żadnej odpowiedzi i naprawdę bał się coraz bardziej. Łzy same zaczęły spływać mu po policzkach. Nie chciał płakać, w końcu obiecał to Deidarze. Ale jego lokaja nigdzie nie było. Chłopiec postanowił wyjść z łóżka i pójść go poszukać. Wyszedł z pokoju i nagle zobaczył czyjś cień do drugiej stronie korytarza. Nie wytrzymał i krzyknął ze strachu. Cień natychmiast ruszył w jego stronę. Panicz chciał uciec, ale za bardzo się bał, żeby móc się ruszyć. Przez chwilę stracił cień z oczu i już po chwili poczuł, że ktoś zatyka mu usta ręką. Zaczął się szamotać, ale był za słaby.

- Paniczu, spokojnie, to tylko ja, Deidara. Zaraz Ci wszystko wyjaśnię, tylko obiecaj nie krzyczeć.
             
             Selim kiwnął głową na znak, że rozumie.

- Dobrze. Pójdziemy na razie do twojego pokoju i tam wszystko Ci wyjaśnię.
             
             Weszli do pokoju i lokaj natychmiast zamknął drzwi na klucz.

- Dobrze, tu powinniśmy być bezpieczni.

- Dei, co się dzieje? Dlaczego się skradałeś?

- Wybacz, paniczu, mamy w domu nieproszonego gościa. Chciałem go wykurzyć zanim się obudzisz i cokolwiek zauważysz, ale przeciwnik jest przebiegły.

- Jak to, nieproszonego gościa? Co to ma znaczyć? Nie mów mi, że nie ma tutaj żadnych alarmów.

- No, niestety, ale nie ma.

- Powinieneś mnie obudzić.

- Chciałem tego uniknąć. Ta osoba szuka właśnie Ciebie, jak przypuszczam. Nie mogę pozwolić, by coś Ci się stało.
             
             Po tych słowach Selim się zarumienił.

- Całe szczęście, że jest ciemno. Przynajmniej Deidara tego nie zauważy.
             
             Lecz Deidara domyślił się, co się stało i nagle zaczął się śmiać.

- Z czego się śmiejesz?

- Wybacz, paniczu, nie mogłem się powstrzymać.

- Śmiejesz się ze mnie?! Niby dlaczego? Co ja takiego śmiesznego zrobiłem?

- Nic szczególnego, po prostu jesteś słodki.
            
             Deidara nawet nie zdał sobie sprawy, że powiedział to głośno. Selim stanął jak wryty. Nie wiedział co ma powiedzieć.

- Coś się stało, paniczu?

- Ty… powiedziałeś przed chwilą, że „jestem słodki”? Mówiłeś poważnie?

- J-ja… Nie to miałem na myśli… Chciałem tylko…

- Przestań, Twoje wymówki na nic się nie zdadzą. Wiem, co słyszałem i nie wymigasz się teraz w żaden sposób.
             
            Selim znowu się zarumienił. Jednak tym razem z innego powodu… Podszedł do Deidary, stanął na palcach i go pocałował. Było to jedynie delikatne muśnięcie, ale lokaj i tak poczuł się jak w siódmym niebie. Poczuł, że on również zaczyna się czerwienić.

- Jesteś naprawdę słodki, mój lordzie. Kocham cię…

- P-paniczu! Dlaczego to zrobiłeś?

- Myślisz, że tylko Tobie wolno całować mnie znienacka?

- N-nie, ale…  

Nagle rozległ się głuchy odgłos uderzenia w drzwi. Lecz nie było to uderzenie ręką… Ktoś starał się wyważyć drzwi przy pomocy siekiery.

- Cholera, byliśmy za głośno. Znalazł nas.

- Co teraz zrobimy, Dei?

- Jeszcze nie wiem, ale chyba będziemy musieli uciec oknem.

- Coo?! Nie mam mowy! Ja mam lęk wysokości! W życiu nie wyskoczę oknem!

- Nawet jeżeli to okno jest tuż nad ziemią?

- Nawet wtedy.

- W takim układzie będę musiał Cię z niego wypchnąć, mój lordzie.
             
           Podszedł do Selima i złapał go w pasie. Chłopiec próbował się bronić, ale nic mu to nie dało. Deidara był dla niego zbyt silny.
             
           Lokaj podszedł do okna, otworzył je i posadził na nim panicza.

- Paniczu, spójrz, tutaj jest naprawdę bardzo nisko.

- Widzę, ale i tak nie mam zamiaru skakać z okna.

- Ech, miałem nadzieję, że nie będę musiał tego robić…
             
           Deidara ledwie wypowiedział te słowa, zepchnął panicza z okna i wyskoczył zaraz za nim.

- Ała! Kretynie! Mogłem sobie coś złamać!

- Hahaha! Ale przecież nic Ci się nie stało, prawda?

- N-no, chyba nie… Ale to nie zmienia faktu, że nie powinieneś tak robić. Mogłeś mnie chociaż 
uprzedzić.

- Przepraszam i proszę o wybaczenie, paniczu.

- Głupek…
             
          Po tych słowach Selim znowu pocałował swojego lokaja. Tym razem żadnemu nie udało się ukryć zmieszania i rumieńców na twarzach. Uśmiechnęli się do siebie i… I nagle drzwi wyleciały z zawiasów.

- Musimy uciekać, paniczu.

- Tak, masz rację, inaczej skończymy tak jak te drzwi...

3 komentarze:

  1. co za dupek ściga selima^^XD ale się robi gorąco między tą dwójką :D:D

    czekam na next :D:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ajajaj, bosko, robi się gorąąąąąąąącoooooo xD

    Forsaken12345

    OdpowiedzUsuń