Rozdział 10: Rozmowa z przyjacielem z dzieciństwa
Do
końca dnia Selim i Deidara nie rozmawiali ze sobą. Nagle zadzwonił telefon.
- Dei,
odbierzesz?
Lokaj jednak postanowił nie
odpowiadać, ale pomimo tego poszedł odebrać telefon.
- Słucham?
- Dzień
dobry. Chciałbym rozmawiać z paniczem Selimem.
- Jestem
lokajem panicza. Mam go poprosić do telefonu?
- Tak.
Powiedz mu, że dzwoni do niego Ciel… Będzie wiedział o kogo chodzi.
- Dobrze,
zaraz go zawołam. Proszę chwilkę poczekać.
Lokaj odłożył telefon i poszedł
zawołać Selima. Nie znalazł go jego pokoju, więc trochę się zmartwił. Gdy
przechodził przez salon ktoś go zawołał.
- Dei, to Ty?
Teraz lokaj był pewien, że to Selim
go woła.
- Tak, to ja.
Co się stało?
- Zauważyłem
kogoś w ogrodzie, więc przyszedłem tu, żeby lepiej mu się przyjrzeć. Ale gdy
wyjrzałem przez okno nikogo już nie było.
- Obiecuję
sprawdzić to później. Ale teraz proszę pójść ze mną.
- Dokąd mam z
Tobą iść?
- Do
telefonu. Ktoś do Ciebie zadzwonił. Przedstawił się jako Ciel i powiedział, że
będziesz wiedzieć o kogo chodzi.
Selim oczywiście doskonale zdawał
sobie sprawę z tego kim jest Ciel, a właściwie książę Ciel. Od dziecka byli
najlepszymi przyjaciółmi. Zawsze pomagali sobie w trudnych sytuacjach.
- No dobrze,
pójdę z nim porozmawiać. Proszę żebyś nam nie przeszkadzał.
- Rozumiem. W
takim razie pójdę do ogrodu i sprawdzę czy rzeczywiście ktoś tam był.
- Świetny
pomysł.
Każdy poszedł w swoją stronę. Gdy
Selim podniósł słuchawkę telefonu usłyszał niepewny głos.
- S-Selim? To
Ty?
- Tak, to ja,
Ciel…
- Gdzie Ty
się podziewasz? Nie masz pojęcia jak się o Ciebie martwiłem…
-
Przepraszam, chwilowo mam kłopoty i…
- Co?! Jakie
kłopoty? Natychmiast masz mi powiedzieć co się stało. Albo nie… Lepiej żebyś do
mnie przyjechał. Tak dawno Cię nie widziałem…
- Nie wiem
czy to dobry pomysł. Ktoś mnie chyba śledzi, a nie chcę żebyś miał przeze mnie
kłopoty.
- Nic się nie
stanie. Proszę, przyjedź… Chcę mieć pewność, że jesteś cały i zdrowy.
- No dobrze,
postaram się przyjechać jeszcze dzisiaj.
- Cudownie!
Zaraz każę służbie przygotować obiad i pokój dla Ciebie.
- Niech
będzie. Więc do zobaczenia.
- Tak. Do
zobaczenia.
Obaj chłopcy zarumienili się na myśl
o ponownym spotkaniu.
- Już prawie o nim zapomniałem… Nawet nie zdawałem sobie
sprawy, że tak bardzo za nim tęskniłem…
czyżby konkurent dla Deia? :D:D fajna notka :D:D
OdpowiedzUsuńZdecydowanie konkurent ^^ Z resztą, sama zobaczysz w następnych rozdziałach :P
Usuń*___*
OdpowiedzUsuń