Rozdział 13: Wyznanie prawdy
Przyjaciele
wreszcie byli sami, mogli więc szczerze porozmawiać. Ale żaden z nich nie
wiedział od czego powinien zacząć. Jednak Ciel postanowił dowiedzieć się w
jakie kłopoty wpadł jego przyjaciel.
- Selim,
obiecałeś mi powiedzieć w jakie wpadłeś kłopoty.
- Tak, wiem.
Wszystko zaczęło się jakieś dziesięć lat temu. Pojechaliśmy z rodzicami na
wakacje, gdy wróciliśmy do domu w moim
pokoju i paru innych miejscach znaleźliśmy poćwiartowane ciała służby. Cały dom
bym w opłakanym stanie. Ojciec wraz z lokajem odczytali napis na ścianie, który
mówił coś o tym, że jeśli ojciec nie odda mnie dobrowolnie to zabiją wszystkich
członków rodziny.
- Ale komu
miał Cię oddać?
- Nie wiem.
Nazywaliśmy ich po prostu „oni”. „Oni” chcą tego, zrobili to czy tamto. Nie
wiem kim są. Chciałbym wiedzieć, ale chyba nie ma na to zbyt wielkich szans.
- Rozumiem.
Czy później wydarzyło się coś jeszcze?
- Tak. Jakieś
dwa lub trzy lata temu… zabiłem swojego ojca…
- Czemu to
zrobiłeś?!
- Nie wiem. Nie
mogłem po prostu wytrzymać w miejscu, w którym stało się coś tak okropnego. Później
uciekłem do lasu i znalazł mnie tam Deidara… a potem dowiedziałem się od niego,
że przypuszczalnie mama podpaliła posiadłość, żeby ukryć to, co zrobiłem…
- Powiedz mi,
czym „on” jest?
- Jak to
czym? Człowiekiem, oczywiście.
- Nie, to
niemożliwe. Ma zbyt nieludzki wzrok. Powiedz mi, proszę. Wiesz przecież, że
możesz mi zaufać. Nikomu o tym nie powiem.
- No… No
dobrze. Więc Dei jest… demonem. Wydaje się to nieprawdopodobne, ale tak właśnie
jest.
- Demonem?!
Prawdziwym?
- Tak. Czemu
pytasz?
- Dużo o nich
czytałem. Jeżeli to prawda to pojawiają się tylko wtedy, gdy ktoś potrzebuje
ich pomocy. Podpisują z taką osobą kontrakt i pozostają przy niej aż do
śmierci.
- Tak, to
prawda.
- No dobrze,
o tym porozmawiamy później. Teraz skończ mi opowiadać to co zacząłeś.
- Więc, gdy
już podpisałem kontrakt z Deidarą zabrał mnie do Londynu. Wszystko przygotował,
tak jakby wiedział, że coś takiego zrobię… Ostatnio ktoś się włamał do domu i
narobił zamieszania. Musieliśmy uciekać, a później walczyć z „nimi”. Znaczy,
tak właściwie to walczył tylko Dei, kazał mi uaktywnić pieczęć żeby było mu
łatwiej z „nimi” walczyć. Przeprowadziliśmy się po raz kolejny i jak na razie
nie było żadnych kłopotów.
- Czym jest
ta pieczęć?
- Można
powiedzieć, że jest to zwykła pieczęć, którą zatwierdza się wszystkie
kontrakty.
- Aaa. No
tak. A… mógłbyś mi ją pokazać?
- Yyy…
Szczerze mówiąc to wolałbym nie… ale jeśli koniecznie chcesz ją zobaczyć to
zaczekaj do wieczora, przyjdę do Ciebie do pokoju i wtedy Ci ją pokażę.
- Dobrze. Ale
skoro pokażesz mi tą pieczęć dopiero wieczorem to, gdzie ona jest?
Selim zarumienił się na samą myśl o
tym. Gestem pokazał klatkę piersiową i zaczął zjeżdżać ręką wzdłuż swojego
brzucha, aż dotarł prawie do miednicy. Wtedy zarumienił się jeszcze bardziej
(przypominał teraz pomidora) i natychmiast zabrał rękę. Ciel zrozumiał wtedy
dlaczego jego przyjaciel, aż tak się krępował, gdy poprosił go o pokazanie
pieczęci. Postanowił naprawić swój błąd.
- Selim,
jeżeli nie chcesz to nie musisz mi pokazywać tej pieczęci. Nie przypuszczałem,
że sięga aż tak daleko…
- Nie, jest w
porządku. Przyjdę do Ciebie później. Pójdę się teraz wykąpać.
uuu ^^ selim jest słodki^^<3 taki Kawai :D. jestem ciekawa reakcji Deia na to co chce zrobić selim. wiesz pokazanie pieczęci która sięga tak daleko może być zazdrosny ?^^, albo i nie ?. ^^
OdpowiedzUsuńfajna notka czekam na next :*
Nie chcę Ci psuć niespodzianki więc nie powiem xD
UsuńNastępną notkę dodam dopiero na początku sierpnia, więc będziesz musiała trochę poczekać :P Mogę Ci tylko powiedzieć, że będzie się duuuuużo działo xP