sobota, 14 lipca 2012

Rozdział 13


Rozdział 13: Wyznanie prawdy

Przyjaciele wreszcie byli sami, mogli więc szczerze porozmawiać. Ale żaden z nich nie wiedział od czego powinien zacząć. Jednak Ciel postanowił dowiedzieć się w jakie kłopoty wpadł jego przyjaciel.

- Selim, obiecałeś mi powiedzieć w jakie wpadłeś kłopoty.

- Tak, wiem. Wszystko zaczęło się jakieś dziesięć lat temu. Pojechaliśmy z rodzicami na wakacje, gdy  wróciliśmy do domu w moim pokoju i paru innych miejscach znaleźliśmy poćwiartowane ciała służby. Cały dom bym w opłakanym stanie. Ojciec wraz z lokajem odczytali napis na ścianie, który mówił coś o tym, że jeśli ojciec nie odda mnie dobrowolnie to zabiją wszystkich członków rodziny.

- Ale komu miał Cię oddać?

- Nie wiem. Nazywaliśmy ich po prostu „oni”. „Oni” chcą tego, zrobili to czy tamto. Nie wiem kim są. Chciałbym wiedzieć, ale chyba nie ma na to zbyt wielkich szans.

- Rozumiem. Czy później wydarzyło się coś jeszcze?

- Tak. Jakieś dwa lub trzy lata temu… zabiłem swojego ojca…

- Czemu to zrobiłeś?!

- Nie wiem. Nie mogłem po prostu wytrzymać w miejscu, w którym stało się coś tak okropnego. Później uciekłem do lasu i znalazł mnie tam Deidara… a potem dowiedziałem się od niego, że przypuszczalnie mama podpaliła posiadłość, żeby ukryć to, co zrobiłem…

- Powiedz mi, czym „on” jest?

- Jak to czym? Człowiekiem, oczywiście.

- Nie, to niemożliwe. Ma zbyt nieludzki wzrok. Powiedz mi, proszę. Wiesz przecież, że możesz mi zaufać. Nikomu o tym nie powiem.

- No… No dobrze. Więc Dei jest… demonem. Wydaje się to nieprawdopodobne, ale tak właśnie jest.

- Demonem?! Prawdziwym?

- Tak. Czemu pytasz?

- Dużo o nich czytałem. Jeżeli to prawda to pojawiają się tylko wtedy, gdy ktoś potrzebuje ich pomocy. Podpisują z taką osobą kontrakt i pozostają przy niej aż do śmierci.

- Tak, to prawda.

- No dobrze, o tym porozmawiamy później. Teraz skończ mi opowiadać to co zacząłeś.

- Więc, gdy już podpisałem kontrakt z Deidarą zabrał mnie do Londynu. Wszystko przygotował, tak jakby wiedział, że coś takiego zrobię… Ostatnio ktoś się włamał do domu i narobił zamieszania. Musieliśmy uciekać, a później walczyć z „nimi”. Znaczy, tak właściwie to walczył tylko Dei, kazał mi uaktywnić pieczęć żeby było mu łatwiej z „nimi” walczyć. Przeprowadziliśmy się po raz kolejny i jak na razie nie było żadnych kłopotów.

- Czym jest ta pieczęć?

- Można powiedzieć, że jest to zwykła pieczęć, którą zatwierdza się wszystkie kontrakty.

- Aaa. No tak. A… mógłbyś mi ją pokazać?

- Yyy… Szczerze mówiąc to wolałbym nie… ale jeśli koniecznie chcesz ją zobaczyć to zaczekaj do wieczora, przyjdę do Ciebie do pokoju i wtedy Ci ją pokażę.

- Dobrze. Ale skoro pokażesz mi tą pieczęć dopiero wieczorem to, gdzie ona jest?
             
             Selim zarumienił się na samą myśl o tym. Gestem pokazał klatkę piersiową i zaczął zjeżdżać ręką wzdłuż swojego brzucha, aż dotarł prawie do miednicy. Wtedy zarumienił się jeszcze bardziej (przypominał teraz pomidora) i natychmiast zabrał rękę. Ciel zrozumiał wtedy dlaczego jego przyjaciel, aż tak się krępował, gdy poprosił go o pokazanie pieczęci. Postanowił naprawić swój błąd.

- Selim, jeżeli nie chcesz to nie musisz mi pokazywać tej pieczęci. Nie przypuszczałem, że sięga aż tak daleko…

- Nie, jest w porządku. Przyjdę do Ciebie później. Pójdę się teraz wykąpać.

2 komentarze:

  1. uuu ^^ selim jest słodki^^<3 taki Kawai :D. jestem ciekawa reakcji Deia na to co chce zrobić selim. wiesz pokazanie pieczęci która sięga tak daleko może być zazdrosny ?^^, albo i nie ?. ^^

    fajna notka czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chcę Ci psuć niespodzianki więc nie powiem xD
      Następną notkę dodam dopiero na początku sierpnia, więc będziesz musiała trochę poczekać :P Mogę Ci tylko powiedzieć, że będzie się duuuuużo działo xP

      Usuń