czwartek, 5 lipca 2012

Rozdział 8


Rozdział 8: Nieskrywane uczucia

Wrócili do domu. Musieli teraz dokupić brakujące drzwi, ale na razie starali się o tym nie myśleć.

- Ciekawe od kogo się dowiedzieli, że panicz jest teraz tutaj. Nie wygląda to wszystko zbyt dobrze. Powinniśmy znowu się przeprowadzić, ale nie mamy gdzie. Panicz nie zgodzi się na sprzedanie tego domu i kupienie następnego, a jego posiadłość nie jest jeszcze przecież naprawiona.
             
           Selim był wyczerpany dzisiejszymi wydarzeniami, niedługo powinien wstawać. Była godzina piąta, a on nadal nie mógł usnąć. Wstał z łóżka i podszedł do Deidary, który cały czas był jeszcze niespokojny i wyglądał przez okno. Objął go mocno w pasie i się przytulił. Lokaj odwrócił się zaskoczony zachowaniem panicza.

- Paniczu, czy coś się stało?

- Nie. Po prostu chciałem się do Ciebie przytulić, Dei.
            
            Lokaj uśmiechnął się zadowolony. Ale wiedział, że panicz nie mówi mu prawdy. Wiedział, że coś go trapi.

- Paniczu, na pewno wszystko jest w porządku? Wydajesz się być czymś zasmucony.

- Ech. No bo jestem. Mieliśmy pójść do mojej posiadłości i sprawdzić czy może ktoś przeżył i poszukać mojego psa.

- Wiem, paniczu, obiecałem Ci to, ale duch twojej matki uniemożliwił nam to, pamiętasz?

- Tak, pamiętam. A moglibyśmy pójść tam jeszcze raz? Na przykład dzisiaj…

- Dobrze, nie mam nic przeciwko. Ale powinieneś się jeszcze trochę przespać, inaczej opadniesz z sił.

- Um… Chciałbym, ale… Nie mogę usnąć…

- Haha.

- To nie jest śmieszne!

- Wybacz, paniczu. Mogłeś powiedzieć wcześniej.

- Tak, wiem, ale myślałem, że jakoś dam radę usnąć… Wiesz, powinienem Ci o czymś powiedzieć…

- A o czym?

- No bo… Wiem, że kazałeś mi zamknąć oczy… ale… Nie posłuchałem Cię… A jak już otworzyłem oczy, to tak mnie zaskoczyło to, co zobaczyłem, że bałem się je zamknąć. Przepraszam…

- Paniczu, nie masz mnie za co przepraszać. Kazałem Ci zamknąć oczy dla Twojego dobra. Wiedziałem, że się nie posłuchasz i je otworzysz. Po prostu nie chciałem, żebyś się przestraszył.

- Wiem, ale nie przypuszczałem, że to wszystko będzie wyglądało aż tak okropnie.

- Moim zdaniem nic się nie stało, ale z tego co widzę musiało mocno utkwić Ci to w pamięci, 
skoro nie możesz usnąć.

- Tak…

- No dobrze, połóż się, a ja zaraz do Ciebie przyjdę, pójdę tylko coś sprawdzić.
             
            I Deidara natychmiast zniknął. Selim nawet nie zdążył zapytać co takiego zobaczył jego lokaj. Ale ufał mu i wiedział, że chce on tylko i wyłącznie jego bezpieczeństwa.
             
            Chłopcu coraz bardziej dłużyło się czekanie. Zaczynał się martwić o swojego przyjaciela. Już miał wyjść z pokoju i go poszukać, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi.

- K-kto tam?

- To tylko ja, mój paniczu. Mogę wejść?

- Uff. Wystraszyłeś mnie, Dei. Wejdź.
             
            Deidara powoli wszedł do pokoju. Od razu zobaczył panicza czekającego na niego w łóżku…

- P-paniczu… Życzysz sobie ze mną porozmawiać czy może masz ochotę na jakąś grę…

- Nie. Raczej nie. Przyjdziesz tu do mnie?
             
            Jego wzrok zdawał się pochłaniać lokaja w całości. Zdawało mu się, że panicz zaraz rozbierze go samym spojrzeniem. Poza tym po dzisiejszym zachowaniu panicza nie wiedział czego ma się po nim spodziewać.

- P-paniczu, wydaje mi się, że to nie jest najlepszy pomysł.

- Dei, proszę Cię. Chce żebyś tylko położył się koło mnie. Nie chcę od Ciebie nic więcej. Jeszcze nie teraz. Jeszcze nie jestem gotowy…

- Rozumiem.
             
             Wedle rozkazu lokaj położył się obok swojego lorda, a chłopak natychmiast przywarł do niego. Lokaj po raz kolejny zdziwił się takim zachowaniem panicza w stosunku do niego. Przypomniało mu się jak przy ich pierwszym spotkaniu Selim nie pozwalał mu się dotknąć, a teraz… Zachowywał się jak zupełnie inna osoba. Ale Deidarze nie przeszkadzało to. Był po raz pierwszy w swoim życiu naprawdę szczęśliwy… Właśnie przy tym chłopcu, który nagle zaczął go traktować bardzo ciepło.

- Dei, czemu jesteś smutny?

- Nie jestem smutny. Może tylko trochę zamyślony.

- Gdzie byłeś tak długo? Martwiłem się…

- Przepraszam, nie chciałem Cię martwić, paniczu.

- Uch! Przestaniesz wreszcie z tym paniczem?! Mów mi po imieniu, proszę Cię.

- Nie powinienem…

- Ech. No dobrze. W takim układzie możesz do mnie mówić „paniczu”, ale tylko wtedy, gdy będziemy w mieście lub u kogoś. Lub gdy ktoś będzie u mnie. A w innych sytuacjach masz się do mnie zwracać po imieniu. Zrozumiałeś?!

- Tak, pan… Chciałem powiedzieć Selim.

- Haha. Świetnie.

- Dziwnie się czuję mówiąc do Ciebie w ten sposób.

- Przyzwyczaisz się.

 - Z pewnością.
             
             Selim jeszcze mocniej wtulił się w Deidarę, a on w odpowiedzi objął go ramieniem. I tak przytuleni do siebie usnęli.

4 komentarze:

  1. "Miłość rośnie wokół nas
    W spokojną jasną noc
    Nareszcie świat zaczyna w zgodzie życ
    Magiczną czując moc^^"
    *łezka* ale piękne :D:D aż mi słów zabrakło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah Miło mi to słyszeć :D
      Ale później nie zawsze będzie się między nimi tak dobrze układało... :<

      Usuń
  2. Mm.. Jak tak sobie czytałam.. To uznałam, że to chyba mój ulubiony rozdział.. Wszystkie są bardzo fajne, ale ten miał to coś.. ^.^ Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha To fajnie, że Ci się spodobał. Też bardzo lubię ten rozdział ^^

      Usuń