niedziela, 15 lipca 2012

Info

Od 16 do 31 lipca robię sobie wakacje. Nie będę wtedy dodawać notek, nie będę miała jak :/ Za to będę mieć trochę czasu żeby dalej pisać ^^ Na początku sierpnia dodam kolejny rozdział :D
Życzę wszystkim miłych wakacji ^^

sobota, 14 lipca 2012

Rozdział 13


Rozdział 13: Wyznanie prawdy

Przyjaciele wreszcie byli sami, mogli więc szczerze porozmawiać. Ale żaden z nich nie wiedział od czego powinien zacząć. Jednak Ciel postanowił dowiedzieć się w jakie kłopoty wpadł jego przyjaciel.

- Selim, obiecałeś mi powiedzieć w jakie wpadłeś kłopoty.

- Tak, wiem. Wszystko zaczęło się jakieś dziesięć lat temu. Pojechaliśmy z rodzicami na wakacje, gdy  wróciliśmy do domu w moim pokoju i paru innych miejscach znaleźliśmy poćwiartowane ciała służby. Cały dom bym w opłakanym stanie. Ojciec wraz z lokajem odczytali napis na ścianie, który mówił coś o tym, że jeśli ojciec nie odda mnie dobrowolnie to zabiją wszystkich członków rodziny.

- Ale komu miał Cię oddać?

- Nie wiem. Nazywaliśmy ich po prostu „oni”. „Oni” chcą tego, zrobili to czy tamto. Nie wiem kim są. Chciałbym wiedzieć, ale chyba nie ma na to zbyt wielkich szans.

- Rozumiem. Czy później wydarzyło się coś jeszcze?

- Tak. Jakieś dwa lub trzy lata temu… zabiłem swojego ojca…

- Czemu to zrobiłeś?!

- Nie wiem. Nie mogłem po prostu wytrzymać w miejscu, w którym stało się coś tak okropnego. Później uciekłem do lasu i znalazł mnie tam Deidara… a potem dowiedziałem się od niego, że przypuszczalnie mama podpaliła posiadłość, żeby ukryć to, co zrobiłem…

- Powiedz mi, czym „on” jest?

- Jak to czym? Człowiekiem, oczywiście.

- Nie, to niemożliwe. Ma zbyt nieludzki wzrok. Powiedz mi, proszę. Wiesz przecież, że możesz mi zaufać. Nikomu o tym nie powiem.

- No… No dobrze. Więc Dei jest… demonem. Wydaje się to nieprawdopodobne, ale tak właśnie jest.

- Demonem?! Prawdziwym?

- Tak. Czemu pytasz?

- Dużo o nich czytałem. Jeżeli to prawda to pojawiają się tylko wtedy, gdy ktoś potrzebuje ich pomocy. Podpisują z taką osobą kontrakt i pozostają przy niej aż do śmierci.

- Tak, to prawda.

- No dobrze, o tym porozmawiamy później. Teraz skończ mi opowiadać to co zacząłeś.

- Więc, gdy już podpisałem kontrakt z Deidarą zabrał mnie do Londynu. Wszystko przygotował, tak jakby wiedział, że coś takiego zrobię… Ostatnio ktoś się włamał do domu i narobił zamieszania. Musieliśmy uciekać, a później walczyć z „nimi”. Znaczy, tak właściwie to walczył tylko Dei, kazał mi uaktywnić pieczęć żeby było mu łatwiej z „nimi” walczyć. Przeprowadziliśmy się po raz kolejny i jak na razie nie było żadnych kłopotów.

- Czym jest ta pieczęć?

- Można powiedzieć, że jest to zwykła pieczęć, którą zatwierdza się wszystkie kontrakty.

- Aaa. No tak. A… mógłbyś mi ją pokazać?

- Yyy… Szczerze mówiąc to wolałbym nie… ale jeśli koniecznie chcesz ją zobaczyć to zaczekaj do wieczora, przyjdę do Ciebie do pokoju i wtedy Ci ją pokażę.

- Dobrze. Ale skoro pokażesz mi tą pieczęć dopiero wieczorem to, gdzie ona jest?
             
             Selim zarumienił się na samą myśl o tym. Gestem pokazał klatkę piersiową i zaczął zjeżdżać ręką wzdłuż swojego brzucha, aż dotarł prawie do miednicy. Wtedy zarumienił się jeszcze bardziej (przypominał teraz pomidora) i natychmiast zabrał rękę. Ciel zrozumiał wtedy dlaczego jego przyjaciel, aż tak się krępował, gdy poprosił go o pokazanie pieczęci. Postanowił naprawić swój błąd.

- Selim, jeżeli nie chcesz to nie musisz mi pokazywać tej pieczęci. Nie przypuszczałem, że sięga aż tak daleko…

- Nie, jest w porządku. Przyjdę do Ciebie później. Pójdę się teraz wykąpać.

piątek, 13 lipca 2012

Rozdział 12


Rozdział 12: Spotkanie

Po dwóch godzinach nudnej podróży Selim wraz za swoim lokajem dotarli wreszcie do pałacu księcia. Na powitanie wyszedł sam książę w otoczeniu służby.

- Witajcie, moi drodzy!

- Książę, nasi goście mieli z pewnością męczącą podróż, więc powinniśmy wejść już do 
środka.

- Masz rację, przejdźmy w takim razie do mojego gabinetu.
             
            Gdy służba weszła już do pałacu, Selim zwrócił się z prośbą do swojego lokaja.

- Dei… Mógłbyś i ty wejść już do środka? Chciałbym przez chwilę zostać sam na sam z Cielem.

- Rozumiem, paniczu.
            
            Lokaj ruszył w stronę pałacu, po drodze spojrzał jeszcze na młodego księcia. Obdarzył go takim spojrzeniem, że chłopcu przeszły ciarki po plecach.
             
            Selim lekko się zarumienił, a potem ruszył w stronę przyjaciela. Zatrzymał się przed nim na chwilę, spojrzał mu w oczy i rzucił mu się na szyję. Ciel nie spodziewał się tego po spokojnym i mało uczuciowym Selimie, jednak nie odepchnął go od siebie.

- Jeju, Selim, w życiu Cię takiego nie widziałem… Powiesz mi, co się stało, prawda?
             
            Odpowiedziało mu tylko przeciągłe mruknięcie chłopca. Ciel uśmiechnął się w duchu.

- Zaczekam, aż sam przyjdzie do mnie i powie, że chce porozmawiać. Bardzo się zmienił od 
naszego ostatniego spotkania. Mam wrażenie, że jest zupełnie inną osobą…

- Tęskniłem za Tobą, Ciel, bardzo tęskniłem…

- Ja za Tobą też, Selim. Porozmawiamy później, teraz wejdźmy do środka, zaczyna się ściemniać.

- Dobrze.
             
            Gdy tylko zdjęli płaszcze i udali się do gabinetu Ciela, zobaczyli, że wszyscy czekali tylko na nich.

- Zaraz przyniesiemy obiad, książę.
             
            Chwilę zaczekali na obiad i zjedli go w kompletnej ciszy. Później Ciel poprosił swoją służbę żeby zabrali ze sobą Deidarę i poszli do swojej części mieszkalnej.

niedziela, 8 lipca 2012

Rozdział 11

Dodaję dzisiaj jeszcze rozdział 11, ponieważ jest on strasznie krótki ^^'


Rozdział 11: Przygotowania do ponownego spotkania

Tymczasem w pałacu książę Ciel zwołał swoją służbę i wszystkim przydzielił jakieś zadania.

- Tylko pamiętajcie, wszystko ma być przygotowane jak najszybciej, nie wiemy kiedy przyjedzie nasz gość.

- Oczywiście, książę.

- No więc dobrze, bierzmy się do pracy.
            
            I nagle wszyscy w pałacu zaczęli biegać, żeby zdążyć wszystko przygotować.

- Tak dawno go nie widziałem… Na pewno bardzo wydoroślał. Cieszę się, że w końcu się z nim spotkam.

Rozdział 10

Po raz kolejny dodaję rozdział przed czasem... -_-' Muszę się wziąć do roboty, bo niedługo mi zabraknie rozdziałów xD


Rozdział 10: Rozmowa z przyjacielem z dzieciństwa

Do końca dnia Selim i Deidara nie rozmawiali ze sobą. Nagle zadzwonił telefon.

- Dei, odbierzesz?
             
            Lokaj jednak postanowił nie odpowiadać, ale pomimo tego poszedł odebrać telefon.

- Słucham?

- Dzień dobry. Chciałbym rozmawiać z paniczem Selimem.

- Jestem lokajem panicza. Mam go poprosić do telefonu?

- Tak. Powiedz mu, że dzwoni do niego Ciel… Będzie wiedział o kogo chodzi.

- Dobrze, zaraz go zawołam. Proszę chwilkę poczekać.
             
            Lokaj odłożył telefon i poszedł zawołać Selima. Nie znalazł go jego pokoju, więc trochę się zmartwił. Gdy przechodził przez salon ktoś go zawołał.

- Dei, to Ty?
             
            Teraz lokaj był pewien, że to Selim go woła.

- Tak, to ja. Co się stało?

- Zauważyłem kogoś w ogrodzie, więc przyszedłem tu, żeby lepiej mu się przyjrzeć. Ale gdy wyjrzałem przez okno nikogo już nie było.

- Obiecuję sprawdzić to później. Ale teraz proszę pójść ze mną.

- Dokąd mam z Tobą iść?

- Do telefonu. Ktoś do Ciebie zadzwonił. Przedstawił się jako Ciel i powiedział, że będziesz wiedzieć o kogo chodzi.
             
             Selim oczywiście doskonale zdawał sobie sprawę z tego kim jest Ciel, a właściwie książę Ciel. Od dziecka byli najlepszymi przyjaciółmi. Zawsze pomagali sobie w trudnych sytuacjach.

- No dobrze, pójdę z nim porozmawiać. Proszę żebyś nam nie przeszkadzał.

- Rozumiem. W takim razie pójdę do ogrodu i sprawdzę czy rzeczywiście ktoś tam był.

- Świetny pomysł.
             
            Każdy poszedł w swoją stronę. Gdy Selim podniósł słuchawkę telefonu usłyszał niepewny głos.

- S-Selim? To Ty?

- Tak, to ja, Ciel…

- Gdzie Ty się podziewasz? Nie masz pojęcia jak się o Ciebie martwiłem…

- Przepraszam, chwilowo mam kłopoty i…

- Co?! Jakie kłopoty? Natychmiast masz mi powiedzieć co się stało. Albo nie… Lepiej żebyś do mnie przyjechał. Tak dawno Cię nie widziałem…

- Nie wiem czy to dobry pomysł. Ktoś mnie chyba śledzi, a nie chcę żebyś miał przeze mnie kłopoty.

- Nic się nie stanie. Proszę, przyjedź… Chcę mieć pewność, że jesteś cały i zdrowy.

- No dobrze, postaram się przyjechać jeszcze dzisiaj.

- Cudownie! Zaraz każę służbie przygotować obiad i pokój dla Ciebie.

- Niech będzie. Więc do zobaczenia.

- Tak. Do zobaczenia.
             
            Obaj chłopcy zarumienili się na myśl o ponownym spotkaniu.

- Już prawie o nim zapomniałem… Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że tak  bardzo za nim tęskniłem…