Nastąpiła mała zmiana planów... Rozdział 2 dodaję już dzisiaj :)
Rozdział 2: Niezapomniane wakacje
Nadeszły
wreszcie wyczekiwane przez wszystkich wakacje. Alphonse, tak jak obiecał,
zabrał swoją rodzinę do Włoch. Pojechał z nimi tylko ich lokaj i szofer. Domu
pilnowała jego służba. Nie martwił się, bo wiedział, że zostawia dom w dobrych
rękach. Postanowił więc w pełni cieszyć się wakacjami spędzonymi z rodziną. Nie
przypuszczał jednak, że po powrocie do domu czekać będzie na nich niemiła
niespodzianka i jak bardzo to, co zastaną odmieni ich życie.
Pierwszy
tydzień spędzili w Bari, drugi w Salerno, ponieważ w obu tych miejscach są
piękne plaże i można się było na nich poopalać i popływać w ciepłym morzu.
Podczas tych pierwszych dwóch tygodni wakacji Selim nauczył się pływać. Rodzice
bardzo się cieszyli, byli dumni z tego, że ich synek tak szybko się uczy. Następne
kilka tygodni spędzili w Rzymie, gdzie dużo zwiedzali. Selimowi bardzo się
wszystko podobało. Był zafascynowany Rzymem. Powiedział, że to bardzo duże
miasto. Na koniec całego wyjazdu udali się jeszcze na tydzień do San Marino,
żeby później wrócić do swojej rezydencji w Anglii. Niestety żadne z nich nie spodziewało
się tego co zastali. Ich dom był kompletnie zrujnowany. Wyglądał tak, jakby
przeszło przez niego tornado. Nigdzie też nie mogli znaleźć służby, która
powinna im wyjaśnić to, co się tu stało. Mały Selim był przerażony. Uciekł do
swojego pokoju i nagle w całym pałacu rozległ się przeraźliwy krzyk dziecka.
Rodzice i lokaj, Sasuke, oraz szofer,
Neji, natychmiast pobiegli sprawdzić co się stało. To co zobaczyli przerosło
ich najśmielsze oczekiwania. Przypuszczali bowiem, że Selim skaleczył się bądź
w coś uderzył, a tymczasem zastali w jego pokoju ciała brutalnie zamordowanych
służących. Ino natychmiast zabrała stamtąd Selima, a Alphonse i pozostali zastanawiali
się, co mogło się wydarzyć. Nagle lokaj zauważył, że na jednej ze ścian pokoju
coś jest napisane krwią, najpewniej służących.
- Spójrzcie, na tej ścianie coś jest
napisane.
- To chyba ostrzeżenie…
- Nie, nie wydaje mi się. To raczej
groźba lub żądanie. Tak, to wyraźnie wygląda na żądanie.
- Panie, tutaj jest napisane, że twój
syn, Selim, ma zostać złożony w ofierze jakiemuś bóstwu, i że może go pan oddać
dobrowolnie lub zginie cała pana rodzina. A to co miało tu miejsce to tylko
ostrzeżenie przed tym, co zrobią, jeśli spróbuje im się pan sprzeciwić.
- Boże, to straszne. Sasuke, idź
natychmiast do mojej żony. Mam bardzo złe przeczucia.
- Dobrze. Już idę.
- A ty, Neji, zostań tu ze mną i pomóż
mi zrozumieć to wszystko.
- Oczywiście, panie.
- Kim są „oni”, którzy chcą złożyć
mojego syna w ofierze jakiemuś bóstwu? I czym jest to bóstwo, skoro chce jako
ofiary małego, niewinnego chłopca?
- Nie mam pojęcia, panie, ale mogę
jutro pojechać do miasta i spróbować się czegoś dowiedzieć.
- Dobrze, ale musisz być ostrożny. Nikt
nie może wiedzieć po co ci te informacje. Możliwe, że „oni” tylko czekają no
to, aż ktoś z nas pojawi się w mieście w poszukiwaniu informacji.
- Rozumiem, panie. Będę ostrożny.
- Dzisiaj już nic nie wskóramy w tej
sprawie. Trzeba pójść i spróbować choć trochę się przespać.
Gdzieś z oddali
słychać było rozpaczliwe wołanie o pomoc…
- Ktoś woła o pomoc. Chodźmy go
poszukać.
- Dobrze, panie, tylko wezmę jeszcze
latarkę i pistolet na wszelki wypadek.
- Masz rację. Ja też wezmę broń.
Ruszyli na
poszukiwania. Najpierw postanowili sprawdzić ogród. Na patio nie było nikogo. W
sadku owocowym również. Zajrzeli jeszcze nad oczko wodne, chociaż nie
spodziewali się znaleźć tam osoby, która wzywa pomocy. I rzeczywiście, mieli
rację, nad oczkiem nie zastali nikogo prócz świetlików. Stwierdzili, że należy
sprawdzić również dom. Poszukiwania zaczęli od najwyższych pięter. Weszli na
stary strych, na którym od lat nikogo nie było. Niczego tam nie znaleźli, więc
zeszli niżej żeby sprawdzić pokoje na drugim piętrze. Obeszli wszystkie osiem
pokoi, w których nie znaleźli kompletnie nic. Pokoje były zdemolowane, tak jak
i reszta mieszkania. Alphonse doszedł do wniosku, że skoro i tak razem z żoną
planowali remont, to w sumie nie stało się nic aż tak strasznego. Po prostu
wszystko zajmie więcej czasu niż przewidywali.
Neji
uprzytomnił go, ponieważ rozpłynął się w świecie marzeń.
- Panie, musimy szukać dalej.
- Tak, masz rację. Ruszajmy więc.
Poszli sprawdzić
pierwsze piętro. Tam również nie znaleźli nic prócz zdewastowanych pokoi i
trupów w pokoju małego Selima.
- Ech, tu też nic nie ma. I nie słychać
już tego wołania o pomoc.
- Na szczęście został nam już tylko
parter i piwnice.
- Nie. Zostały jeszcze nie używane
przez nikogo podziemia. Nigdy tam nie byłem. Możliwe, że to właśnie tamtędy
„oni” dostali się do domu.
- Nie miałem pojęcia, że twój pałac,
panie, posiada jeszcze jakieś podziemia. Ale myślę, że dzisiaj jest już zbyt
późno i ciemno żeby tam schodzić.
- Też tak uważam. Do podziemi zejdziemy
jutro. A dzisiaj skończmy sprawdzać parter i piwnice.
Tak więc
ruszyli na parter, który wyglądał znacznie gorzej niż pozostałe piętra. Niestety
również tu nie znaleźli nikogo ani niczego, co mogło by ich naprowadzić na
jakikolwiek trop morderców, jak przypuszczali. Nie znalazłszy nic na parterze
udali się do piwnic, pełnych wyśmienitego wina i serów. I nagle znowu usłyszeli
rozpaczliwe wołanie o pomoc. Tym razem byli pewni, że wołanie dobiega gdzieś z
piwnic. Natychmiast ruszyli szukać właściciela owego wołania. Już w drugim
pomieszczeniu piwnic znaleźli ogrodnika, Tamakiego, przykutego do ściany przy
pomocy ogromnych gwoździ. Miał przebite dłonie i stopy oraz pokaleczoną twarz.
Wyglądał tak, jakby w samych ogrodniczkach i klapkach postanowił wejść na Mount
Everest. Cały trząsł się ze strachu i cały czas płakał i wołał o pomoc. I
prosił, żeby już go nie bili, żeby nie robili mu krzywdy. Cały czas prosił
„ich” o to.
Neji i Alphonse
odkuli go od ściany i z ran natychmiast zaczęła tryskać krew. Szybko zabrali go
na górę, do gabinetu Alphonsa, który miał tam apteczkę. Opatrzyli mu rany,
okryli kocem i zaparzyli herbaty. Dali mu również środki uspokajające. Minęło
pół godziny zanim Tamaki doszedł do siebie. Natychmiast też w bardzo chaotyczny
sposób próbował wytłumaczyć Alphonsowi, że starał się „ich” powstrzymać przed
wejściem do domu, ale nie dał „im” rady. Było „ich” zbyt wielu.
- Tamaki, uspokój się. Już dobrze.
Jesteś już bezpieczny. Opowiedz mi teraz spokojnie co się stało. I przede
wszystkim kiedy to wszystko się działo.
- D-dobrze. No więc wszystko stało się
wczoraj, chyba. Nie jestem pewien, bo przez większość czasu byłem przykuty w
piwnicy do ściany. Straciłem przez to poczucie czasu. Zaraz to się zdarzyło 15
sierpnia. Który dzisiaj jest?
- 17 sierpień. W takim razie byłeś tam
przykuty całe dwa dni. Zaczekaj, Neji zaraz przyniesie ci coś do jedzenia.
- Dziękuję, panie.
- Nie musisz dziękować. Zawsze leżało
mi na sercu bezpieczeństwo mojej służby.
- Dobrze. W takim razie kontynuując,
miało to miejsce dwa dni temu. „Oni” nadeszli wieczorem, było wtedy bardzo
ciemno. Nie widziałem „ich” twarzy, ponieważ mieli nałożone jakieś maski.
- A ilu „ich” było?
- Chyba piętnastu, ale nie pamiętam
dobrze.
- Dosyć dużo. Nie miałeś z nimi szans,
było ich zdecydowanie za dużo.
- Tak, sam ledwo uszedłem z życiem.
- Nie wiem jak wam, ale mi się wydaje,
że to jakaś sekta czcicieli lub coś w tym stylu.
- Na pewno masz rację, panie, tylko co
oni za bóstwo czczą?
- Nie mam pojęcia. Ale tego pewnie
jeszcze się z czasem dowiemy.
- Na pewno. Szukali panicza Selima.
Powiedzieli, że jeszcze tu wrócą. Że będą tu przychodzić dopóki „im” go nie
oddamy.
- W takim razie będą tu przychodzić
często, bo ja im swojego syna nie oddam tylko po to, żeby mogli go złożyć w
ofierze jakiemuś swojemu bóstwu.
- Panie, moim zdaniem powinniśmy
zawiadomić policję.
- Policja nic tu nie wskóra. Z
pewnością mieli już do czynienia z tego typu „ludźmi”.
- Ale jednak powinniśmy kogoś
zawiadomić ze względu na bezpieczeństwo młodego panicza.
- Tak, racja. Zapewnimy mu całodobową,
profesjonalną ochronę.
- Zadzwoń to najlepszej agencji
ochroniarskiej jaka znajduje się w naszym mieście.
- Tak jest!
- A ty, Tamaki, powiedz mi co działo
się, gdy już zostałeś przez nich zauważony.
- Dobrze. Próbowałem się bronić, ale
byli dużo silniejsi ode mnie więc szybko udało im się mnie obezwładnić.
Zaciągnęli mnie do domu i złapali najpierw pokojówkę, a później kucharza. Oboje
zabili i poćwiartowali na moich oczach. Powiedzieli, że zabiją w ten sam sposób
wszystkich w domu dopóki „im” nie powiem, gdzie znajduje się nasz młody panicz.
Oczywiście nic im nie chciałem powiedzieć. Więc zabili wszystkich. Boże, to moja
wina, że oni wszyscy zginęli!
- Spokojnie. Nie możesz się o to
obwiniać. Starałeś się chronić mojego syna, jestem pewien, że oni też by tak
postąpili, gdyby byli na twoim miejscu.
- A-ale…
- No już, uspokój się. Proszę, mów
dalej.
- No dobrze. Gdy zabili już wszystkich,
a ja nadal nie chciałem „im” nic powiedzieć, postanowili mnie przykuć do ściany
w piwnicy, żebym tak skonał z bólu. Zostawili mnie tam i powiedzieli, że za
kilka dni wrócą i sprawdzą, czy może udało mi się jakimś cudem przeżyć i znowu
spróbują ze mnie wyciągnąć informacje, gdzie jest młody panicz.
- Nie dobrze. Mówili może kiedy mają
zamiar wrócić?
- Niestety nie. Ale przypuszczam, że
pojawią się tu znowu jutro lub za dwa dni.
- No dobrze. Musimy się do tego czasu
przygotować na „ich” przyjście.
- Panie, ja też chciałbym się gdzieś
ukryć. Nie wytrzymam więcej „ich” okrutnych tortur.
- Rozumiem, dla bezpieczeństwa zostaniesz
z nami w pałacu. Gdybym Cię wysłał do miasta łatwo mogliby Cię znaleźć. A
którędy przyszli?
- Przyszli od strony sadu owocowego,
dlatego za późno ich zauważyłem i nie zdążyłem dobiec do domu, żeby ostrzec
innych.
- Mhm. Rozumiem. A nie wpadli
przypadkiem na ślad podziemnych tuneli, o których kiedyś Ci mówiłem?
- Nie. Ja też słowem nie wspomniałem
„im” o podziemnych tunelach, które tu mamy.
- To świetnie! Będziemy mogli się tak
ukryć, gdyby znowu przyszli.
- Tak. To dobry pomysł. A teraz może
powinniśmy pójść sprawdzić, co robi pańska żona i młody panicz.
- Rzeczywiście. Trzeba sprawdzić czy
wszystko u nich w porządku. Tak się tym wszystkim przejąłem, że na śmierć o
nich zapomniałem.
Tamaki
razem z Alphonsem udali się do pokoju, w którym Sasuke razem z Ino i Selimem
ukryli się na wszelki wypadek. Byli dosyć zdezorientowani i podenerwowani całą
sytuacją, jednak udało im się uśpić nie mniej od nich zaskoczonego Selima.
Chłopiec spał spokojnie, jednak nikt nie wiedział, co tak naprawdę dzieje się
teraz w jego głowie. Możliwe, że tylko udawał, że śpi i starał się zrozumieć
to, co zobaczył. A widok był okropny i z pewnością bardzo wstrząsnął małym
chłopcem, trochę nadmiernie pilnowanym przez rodziców i służbę. Niejeden
dorosły z pewnością poczułby się okropnie słabo i miałby mdłości, gdyby
zobaczył w swoim pokoju kilka poćwiartowanym ciał osób, które tak dobrze znał.
Mało kto wytrzymał by to i nie krzyknął. A Selim był przecież tylko małym
chłopcem, który nie miał jeszcze pojęcia o śmierci, nie wspominając już o
morderstwie i trupach. Rodzice młodego panicza postanowili, że z samego rana
zabiorą syna do psychologa, żeby się dowiedzieć jak bardzo to co mały zobaczył
wpłynęło na niego.