Dodaję rozdział dopiero dzisiaj, bo zapomniałam dodać go w piątek ._.
Rozdział 17: W niewoli
Napastnicy
wrzucili go do powozu i zawieźli daleko, w głąb lasu, tam, gdzie znajdowała się
ich kryjówka. Zbyt wiele okropnych wydarzeń w trakcie jednego dnia źle wpływało
na samopoczucie Selima. Po chwili zemdlał, ale nikt nie zwrócił na to uwagi.
Tak się przynajmniej zdawało…
- No, wreszcie zemdlał. Myślałem, że
całą drogę będzie się tak rzucał jak opętany.
- Tak, teraz przynajmniej jest
spokojny. Trzeba go szybko przewieźć do Kapłana, nie wiem kiedy się obudzi.
Po
kilku godzinach Selim obudził się w ciemnej i zimnej piwnicy. Tak mu się
przynajmniej zdawało, gdyż w rzeczywistości nie był w piwnicy, lecz w
paskudnych lochu. Ktoś zamknął go w celi, jak przestępcę. Chłopiec spróbował
się podnieść, ale nie był w stanie, ponieważ ręce i nogi miał skute łańcuchami.
- Cholera, co się dzieje. Gdzie ja
jestem?
- Jesteś teraz w lochach Najwyższego
Kapłana. To powinien być dla Ciebie zaszczyt. W innych lochach jest jeszcze
gorzej. Tutaj nie ma przynajmniej szczurów, nie musisz się bać, że Cię zjedzą.
-
Szczury?! Nienawidzę szczurów. Są obrzydliwe i oślizgłe. I strasznie śmierdzą.
- Uważasz, że mam się z tego cieszyć?!
- Na pewno nie możesz narzekać, mogłeś
gorzej skończyć.
- Ten
kretyn niestety ma rację…
- Kim wy jesteście? Sektą…?
- Można to tak nazwać. Nasza grupa
nazywa się „Wolves”. Nic więcej nie mogę Ci powiedzieć dopóki Kapłan nie wyda
takiego polecenia.
Wolves…
Wilki… Dzika i straszna nazwa, w sam raz dla grupy brutalnych ludzi.
Selim
zaczął się zastanawiać, co mogą z nim zrobić i nagle przypomniał sobie wakacje,
podczas których zaczęło się to wszystko. Próbował sobie przypomnieć co było
napisane na ścianie, ale nie mógł. Jedyne co sobie przypomniał to ojciec,
którego kilka lat po tym wydarzeniu zabił… Wtedy przypomniała mu się również
matka, i ich posiadłość, która spłonęła. Jego myśli natychmiast skupiły się na
Deidarze… I nagle zapragnął żeby jego lokaj jak najszybciej się tu zjawił i,
tak jak zawsze, wyciągnął go z kłopotów.
Niestety,
tym razem Deidara nie mógł paniczowi, tak jak ten by sobie tego życzył,
ponieważ nie wiedział gdzie powinien go szukać.
-
Gdyby tylko panicz uaktywnił pieczęć mógłbym go bez problemu znaleźć.
Selim
nie wpadł jednak na ten pomysł. Bolała go głowa i czuł, że zaraz znowu straci
przytomność. Był głodny, spragniony i zły. Przecież jest hrabią wielkiego rodu.
To niedopuszczalne, żeby ktokolwiek traktował go w taki sposób.
Chłopiec
stracił przytomność. Gdy się obudził leżał na łóżku, jednak nie mógł się ruszyć.
Był przywiązany linami. Bolało go całe ciało. Rozejrzał się i stwierdził, że
już nie jest w tym śmierdzącym lochu.
Znajdował się w
dosyć dużym pomieszczeniu, które z pewnością nie było pokojem gościnnym. Ściany pokryte były tapetą o szarym odcieniu,
okna zasłonięte były czarnymi zasłonami. Panicz leżał zaś na łóżku, na którym
znajdowała się karmazynowa pościel.
Po chwili
jednak Selim doszedł do wniosku, że pościel jest po prostu przesiąknięta krwią.
Zauważył również, że jest zupełnie nagi… Bardzo się wtedy przeraził, zaczął się
miotać i rzucać na wszystkie strony oraz krzyczeć najgłośniej jak tylko umiał.
Natychmiast przybiegł wtedy jeden z Wilków i spróbował włożyć mu do ust knebel.
Zanim jednak zdążył to zrobić chłopiec ugryzł go w rękę, z której zaczęła
lecieć krew.
- Ty mała dziwko! Zapłacisz mi za to.
I
wtedy mężczyzna uderzył Selima w twarz. Policzek chłopca natychmiast spuchł, z
oczu mimowolnie popłynęły łzy. Delikatny młodzieniec nie był przyzwyczajony do
takiego traktowania. Spróbował znowu krzyknąć, ale zamiast tego wydał z siebie
zaledwie ciche piśnięcie. Nie był w stanie zrobić nic więcej, więc poddał się Wilkowi,
który włożył mu knebel do ust.
- Gdybyś tak nie krzyczał wcale nie
musiałbym Ci tego wkładać. To tylko i wyłącznie Twoja wina. Zachowuj się
spokojnie to, za jakiś czas, może ktoś wyjmie Ci knebel. Ale nie radzę Ci
nikogo więcej gryźć. Bo nie skończy się to dla Ciebie tylko uderzeniem w twarz…
Twarz
mężczyzny wyglądała jak twarz jakiegoś psychopaty czy mordercy, który degustuje
się cierpieniem swojej ofiary. Selim bał się jak jeszcze nigdy dotąd. Nie miał
już nawet siły płakać… Powoli zaczął zapadać w głęboki sen.
Gdy
się obudził nadal był przywiązany do łóżka, ale nie miał już zakneblowanych
ust. Mógł wreszcie spokojnie odetchnąć, przynajmniej tak mu się wydawało,
ponieważ do pokoju wszedł właśnie Kapłan i trzy inne Wilki. Podeszli do niego
prawie od razu. Kapłan i jego towarzysze bardzo uważnie przyglądali się
Selimowi.
- Co powiecie, chłopcy, na to, żeby
przed „obrzędem” jeszcze się nieco zabawić? Chłopiec wygląda na bardzo
zmęczonego, więc nie powinien stawiać oporu…
- Kapłanie, jesteś pewny, że możemy?
- Tak, jestem pewny. Możecie z nim
zrobić co Wam się podoba. Tylko pamiętajcie, że musi być żywy. Inaczej cały
nasz wysiłek pójdzie na marne.
- Oczywiście, będziemy pamiętać.
Kapłan wrócił do swojego gabinetu, a mężczyźni mieli „zająć się” Selimem. On jednak przeczuwał, co chcą zrobić, dlatego znowu zaczął krzyczeć. Jeden z dręczycieli uderzył go wtedy w twarz i chłopiec tracąc przytomność znowu zapragnął, by lokaj był teraz przy nim. Przez krótką chwilę pomyślał o kontrakcie, którym byli połączeni. Lecz po chwili zemdlał. Na szczęście ta krótka i przelotna myśl o pieczęci wystarczyła, by Deidara mógł wyczuć, gdzie znajduje się jego panicz. Teraz już wiedział dokąd powinien się udać. Tylko czy uda mu się zdążyć na czas…?
Na czas bliżej nieokreślony zawieszam działalność bloga! Nie mam jeszcze gotowego kolejnego, 18 rozdziału, a w poniedziałek zaczyna się szkoła -.- Jak znajdę trochę wolnego czasu to postaram się coś napisać i dodać na bloga, ale nie wiem kiedy to będzie.